Kontynuujemy rozważania z poprzedniego artykułu. Przypomnę tylko, że zajmowaliśmy się charakterystyką Boga promowaną przez Świadków Jehowy. Chodzi o koncept Jehowy selektywnie przewidującego, który na własne życzenie ogranicza swoją wszechwiedzę. W poprzednim artykule – ta „filozofia” została delikatnie obśmiana. Ale.. przecież Świadkowie Jehowy mogą się bronić przed zarzutami:
– może koncepcja Boga rezygnującego na własne życzenie z wszechwiedzy nie jest taka głupia? Może ten Bóg ma jakiś w tym cel, którego my nie umiemy zrozumieć i samoograniczenie się ma Mu w tym pomóc?
Argument z Boga
Jest to rozumowanie charakterystyczne dla przyciśniętego do ściany i „złapanego za gardło” chrześcijanina. Ja to nazywam „argument z Boga”. Ów argument jest stosowany zwykle jako ostatnia forma obrony. I jest to argument bardzo dobry – bo jest odpowiedzią na wszystko i nie można go obalić. Brzmi on zazwyczaj tak:
– Jakże Ty marny człowieku możesz próbować zrozumieć Boga!? Niezbadane są wyroki Boskie. Bóg jest wszechmocny i wszechmądry – a Ty jesteś tylko człowiekiem – więc nie masz prawa oceniać. Bóg ma swój plan – on go realizuje – i my nie musimy wszystkiego rozumieć. Trzeba Mu po prostu zaufać. Ja ufam.
Oczywiście taki argument zamyka wszelką dyskusję, ponieważ jeżeli nie można o Bogu racjonalnie rozmawiać – to po co w ogóle o Nim rozmawiać? Wydawałoby się, że skoro nasz Stworzyciel, uczynił nas na swój obraz i podobieństwo – to nasz umysł jest w stanie rozumieć własnego twórcę. Ale jeżeli tak nie jest i mamy wszystko brać na wiarę i cokolwiek ten Bóg zrobi albo nie zrobi mamy akceptować. To wtedy zaczynamy obracać się w świecie, w którym nie ma logiki, nie ma faktów i nie ma rozumu – a hasło „Bo Bóg tak chciał” – jest wystarczającym uzasadnieniem i przyczyną dla wszelkich zdarzeń. Ja w takim świecie nie chcę żyć, bo jest to jednak cofnięcie cywilizacyjne do stanu ludzkości sprzed kilku tysięcy lat.
Kamień niepodnaszalny
Ale wróćmy do kwestii od której zaczął się temat. Załóżmy, na potrzeby dyskusji, że Bóg z tylko sobie znanych powodów – chce ograniczyć swoją wiedzę. I nie będziemy wnikać w Jego motywacje ani Go za to nazywać idioticusem. Ale.. Musimy w tym kontekście rozważyć samą koncepcję takiego Boga. Czy ten Bóg faktycznie może tak po prostu zrezygnować z własnej wszechwiedzy? Czy ma to sens?
Wiąże się to z paradoksem kamienia, który na pewno jest wszystkim znany: Czy jeśli Bóg jest wszechmocny – to czy potrafi stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie unieść?
Ów paradoks jest troszkę denerwujący wydaje się prostacki. Z drugiej strony budzi zazwyczaj popłoch u Świadków, którzy próbują na niego odpowiedzieć na dziwne sposoby. Tak naprawdę odpowiedź na paradoks zadany w tej formie jest prosta. Wystarczy nadać mu ramy czasowe (przyczynowo- skutkowe) a później wszystko staje się jasne. Jeśli prześledzimy wydarzenia wchodzące w skład paradoksu po kolei, to prezentują się one następująco:
1) Istnieje wszechmocny Bóg.
2) Bóg decyduje się stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie unieść.
3) W wyniku własnej decyzji Bóg przestaje być wszechmocny i nie jest w stanie unieść kamienia.
W takim wydaniu w zasadzie nie ma paradoksu. Bóg stworzył kamień, zrezygnował z wszechmocy, a więc kamienia nie może podnieść. Koniec Historii.
Ale kluczowe jest tutaj inne zagadnienie: czy Bóg może faktycznie zrezygnować z własnej wszechmocy? Czyli właściwie: czy Bóg może przestać być Bogiem? Bo jeżeli Bóg stworzy niepodnaszalny kamień, to efektywnie przestaje być Bogiem, ponieważ stracił wszechmoc, a więc cechę istotową, która definiuje Go jako Boga.
Sam kamień jest nieważny. Ważny jest fakt, że wszechmoc Boga zostaje ograniczona. Paradoks zachowuje sens w różnych wersjach, za kamień możemy sobie wstawić cokolwiek innego: Czy Bóg może stworzyć łódkę, której nie będzie mógł zatopić? Kobietę której nie będzie mógł zrozumieć? ale także, co nas najbardziej interesuje w kontekście wszechwiedzy, czy Bóg może wydzielić przestrzeń czasową, której nie będzie w stanie przewidzieć?
Odppowiedź na pytanie dotyczące możliwości zmiany cech Boga, które należą do jego „esencji” i które definiują Go jako Boga (wszechmoc, wszechwiedza), jest dla nas kluczowa. Mamy dwie odopowiedzi: Tak lub Nie. W wyniku czego, powstają dwie koncepcje Boga.
Dwa koncepty
1) Bóg, którego nie obowiązują żadne prawa, w tym prawa logiki. W tej wersji Bóg teoretycznie ma możliwość złamania swojej tożsamości, czyli samopozbawienia się integralnej cechy własnej „boskości”. Oczywiście, dalej nie wiadomo dlaczego taki Bóg miałby to robić, ale taką możliwość ma. Czyli jest to świat – w którym nie ma żadnych zasad i gdzie „anything goes”.Jest to świat, gdzie Bóg może przestać być Bogiem. Z taką koncepcją Boga wiąże się kilka innych ciekawych zagadnień; Kim staje się Bóg, gdy przestaje być Bogiem? Czy Bóg, który zrezygnował z bycia Bogiem, może stać się Bogiem na powrót? Albo czy wszechmocny Bóg może cofnąć się w czasie i zabić sam siebie? Czy Bóg może popełnić grzech niewybaczalny? Czy Bóg może popełnić samobójstwo?
Jest to koncepcja Boga trudna do zaakceptowania dla chrześcijanina. Zgoda na takiego Boga, oznacza, że może On złamać daną obietnicę, może kłamać, może przestać być Bogiem, oznacza że Bóg wcale nie jest niezmienny. Oznacza, iż nie obowiązują go wszelkie zasady również te moralne. Innymi słowy, to jest akceptacja Boga, który tak naprawdę nie może nic zagwarantować.
2) Bóg niezmienny. Bóg praw logiki, fizyki i własnych moralnych łamać nie może. Jest doskonały, wszechwiedzący, wszechmocny – dlatego wszystkie jego decyzje z definicji są doskonałe. Jest gwarantem wszechświata, zbawienia, jest niezmiennym absolutem. Z własnej wszechmocy nie może zrezygnować – ponieważ zaprzecza to prawom logiki. Nie można przestać być tym kim się jest. A już szczególnie – gdy jest się Bogiem.
Doskonałość Boga wymaga jego niezmienności. Bóg nie może nauczyć się czegoś nowego – ponieważ Bóg wie wszystko. Jeżeli Bóg wie wszystko – to nie ma powodu dla którego miałby się zmieniać. On już jest doskonały. Nie może wzrastać w swojej doskonałości ani jej tracić. A każda zmiana implikowałaby właśnie coś takiego. Doskonałość jest jedyna i niezmienna. Dlatego Bóg nie podlega żadnej zmianie. W Bogu nie ma żadnej przemiany fizycznej, gdyż jest niematerialny. Nie ma w Nim też żadnej zmiany duchowej, gdyż odwiecznie posiada każdą doskonałość w stopniu nieskończonym.
Taka koncepcję Boga zdaje się być bardziej biblijna i chrześcijańska. M. in. Świadkowie Jehowy twierdzą, że Bóg nie może łamać własnych praw, które ustanowił – dlatego w ramach jakiegoś dziwnego prawa – musiał przysłać Syna by umarł za grzechy Adama. Taki Bóg jest gwarantem zbawienia ludzkości oraz może być obiektem bezgranicznego zaufania tak jak tego chcą chrześcijanie.
Jak to jest u Świadków?
U Świadków Jehowy jest problem. Ponieważ oni jak zwykle chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. To znaczy chcą połączyć te dwie powyższe koncepcje Boga w jedną. Bóg Świadków ma być zmienny i niezmienny jednocześnie. Ich Bóg ma być selektywnie przewidujący – a jednocześnie być wszechwiedzącym, niezmiennym absolutem – który gwarantuje zbawienie – bo może wszystko. W ich koncepcji w zależnie od potrzeby raz Jehowa to potężny i niezmienny Bóg, a w innym artykule jest już selektywnie przewidującym Bogiem, który mimo najszczerszych chęci nie zdołał przewidzieć problemów z Szatanem, grzechu Adama i Ewy itd.
Koncepcja Boga jest u Świadków ogólnie bardzo prymitywna. Pojmują oni Boga praktycznie jako takiego bardzo silnego i mądrego człowieka. Który ulega emocjom, czasem używa swojej mocy, czasem nie. Jest na tyle mocny, że mógł stworzyć świat i może zapewnić nam zbawienie. Na tyle wiedzący, że może wiedzieć dużo – a może i wszystko jakby chciał. Jest istotą duchową, ale nie jest wszechobecny. Jeśli wierzyć ilustracjom – to najczęściej przebywa w jakimś konkretnym miejscu i siedzi sobie na tronie.
Zdjęcie z książki wydanej przez Świadków Jehowy: Wspaniały Finał Objawienia Bliski
To jest nakładanie na Boga kalki ludzkiej. Postrzeganie go jako istoty podobnej do człowieka. Taki Bóg może w sumie być kosmitą – który dzięki zaawansowanej technologii jest w stanie robić „cuda” dla uciechy gawiedzi ludzkiej. Ale czy jest istotowy inny od nas? Czy w taki sposób można sobie wyobrażać, stwórcę całego wszechświata, gwaranta istnienia materii i praw fizyki?
Chciałem tym wpisem pokazać, że to wszystko nie jest takie proste jak się Świadkom Jehowy wydaje. Ja nie twierdzę, że ten artykuł to jest jakaś zaawansowana analiza. To są myśli amatora filozofii, z tym, iż symptomatyczne jest, że u Świadków nie znajdzie się nawet próby podobnych rozważań. Ich doktryna wygląda na super prymitywną – nawet jeśli porówna się ją z filozofią przedsokratejską sprzed 2500 lat temu. Wystarczy poczytać np. Parmenidesa z Elei, który około 450 lat przed Chrystusem analizował niezmienność bytu, na poziomie nieosiągalnym dla Strażnicowych guru.
Prawda!
Świadkowie nie mają zamiaru rozwikływania wewnętrznych sprzeczności, które w każdym porządnym systemie metafizycznym muszą być rozwiązane. Jak mantra powtarzają tylko iż opierają się na Biblii i zdrowym rozsądku. Ich retoryka dotycząca ważkich trudności wynikających np. z wszechmocy Boga, polega najczęściej na udawaniu, że ich nie ma. Co nie przeszkadza im ostentacyjnie wytykać nieścisłości pozostałym religiom czy systemom religijnym.
To nie jest postawa, która obliczona jest na autentyczne dojście do prawdy, czy też uczciwą ewolucję poglądów. Prawda zawsze rodzi się w dyskusji i konfrontacji z rzeczywistością. Natomiast ludzie odpowiadający za tworzenie ideologii Strażnicy – czynią to anonimowo w publikacjach wydanych własnym sumptem. Świadkowie nie urządzają publicznych debat ani polemik. Nie prowadzą badań naukowych. Nie mają żadnej oficjalnie znanej metodologii interpretowania Biblii. Jest to tak naprawdę, bardzo prymitywna religia. Jej kreatorzy wybierają sobie, co się im podoba, na znany tylko im samym sposób. I żyją schowani bezpiecznie w murach Brooklynu. Nie rozmawiają z dziennikarzami, nie odpowiadają na pytania ani nie konfrontują swojej doktryny w świecie zewnętrznym.
Oceniając ich doktrynę z czysto intelektualnej pozycji – należy zdecydowanie powiedzieć, że jest to bardzo słabe i miałkie. I obliczone na przekonanie w prosty sposób – prostego człowieka. Najwięcej w tym emocji, grania na uczucia zamiast solidnej opartej na logice i faktach wykładni.
P.S. Tylko dla hardkorów: Jeszcze inny argument pokazujący trudność koncepcji Boga selektywnie przewidującego: Jeżeli Bóg potrafi wyłączyć przewidywanie przyszłości dotyczące jakiegoś określonego fragmentu rzeczywistości – to przecież dalej jego wszechwiedza mówi mu co się stanie gdy ten fragment wyłączy. Czyli; wyłącza przewidywanie dla Adama i Ewy, ale przewidywanie dotyczące samego wyłączenia przewidywania dalej działa. Mimo iż nie wie w jaki sposób potoczą się losy Adama i Ewy to jednak Jego wszechwiedza dla całej pozostałej rzeczywistości dalej funkcjonuje, a więc Bóg wie – jakie skutki przyniesie samo podjęcie decyzji o pozbawieniu się możliwości przewidywania jakiegoś fragmentu. Bóg mógłby oczywiście wyłączyć też swoją zdolność przewidywania dotyczącą skutków wyłączenia przewidywania. Ale jest to oczywiście następny paradoks (Paradoxus ad infinitum); No bo jeśli Bóg wyłączy zdolność przewidywania dla skutków wyłączenia przewidywania dla fragmentu rzeczywistości dotyczącego Adama i Ewy to dalej jako istota wszechwiedząca będzie wiedział jakie będą skutki samego podjęcia decyzji o wyłączeniu przewidywania dla skutków wyłączenia przewidywania. I tak dalej w nieskończoność..