Polemika/Fakt

Pytanie o moralność

Pytanie o moralność

Będąc jeszcze zaangażowanym świadkiem Jehowy,  podczas prywatnych rozmów z braćmi, często słyszałem nazwijmy to refleksję następującą; „Gdybym nie był świadkiem to byłby ze mnie kawał gnoja.” , „piłbym, zaliczałbym i imprezował na maks, do śmierci” – mówił ktoś inny, „ja bym był bandytą i mafiozem” – dorzucił jeszcze inny brat. Twierdziły tak osoby, często bardzo zaangażowane w religię, sprawiające wrażenie bardzo spokojnych. No cóż.. w każdym z nas śpi dzikie zwierzę, wypada tylko być wdzięcznym, że Świadkowie Jehowy uchronili społeczeństwo przed potencjalnie groźnymi zachowaniami takich uśpionych psychopatów.

Należałoby chyba w takim razie pochwalić tę religię. Nie można zaprzeczyć, że robią świadkowie dużo dobrego. Często organizacja przygarnia osoby niechciane w społeczeństwie, napiętnowane, z problemami psychicznymi czy finansowymi. I chwała im za to, ponieważ starają się tym ludziom pomóc. Ktoś może powiedzieć, że tego typu działalność to wykorzystywanie trudnej sytuacji w jakiej ci ludzie się znaleźli. Może tak to być odebrane, niemniej jednak dla niektórych, oferowana przez ŚJ  pomoc okazuje się skuteczna. Osobiście znam przykłady ludzi, którym świadkowie pomogli wyjść na prostą; są wśród nich np. ex-przestępcy jak również osoby które popadły w głęboką depresję. Dlatego wydaje mi się, że jak ktoś jest w strasznym kryzysie, to najgorzej wpływa obojętność i zupełny brak wsparcia. Stąd wnoszę, iż lepsze wsparcie ŚJ, niż żadne.  

Ale jest też druga strona medalu: ludzie, którzy przyznają się, iż gdyby nie byli świadkami Jehowy to by kradli i zabijali, nie mogą być chyba wysoko ocenieni. Skoro nie potrafiliby prawidłowo żyć w społeczeństwie bez groźby Boga, no to jasno z tego wynika , iż tylko ta wewnętrzna obawa przed „Jehową”, powstrzymuje ich przed daniem upustu swoim żądzom. A przecież jest tyle innych powodów, dla których warto być dobrym: empatia, pragnienie wniesienia wkładu w rozwój społeczny ludzkości, szacunek dla innych itd. Dlatego warto rozważyć kwestię świadko-jehowej moralność i sposób jej uzyskania. Najprościej chyba będzie wyrazić o co mi chodzi za pomocą przykładu, chciałbym porównać dwa przykłady postaw i motywacji moralnych:

1) Świadek Jehowy: uczciwa i dobra jednostka: nie bije żony, nie kradnie, nie wyzywa  kibiców sąsiedniej drużyny od żydów, płaci podatki. Ale gdy przeanalizuje się motywy jego postępowania to okaże się, iż robi to głównie dlatego, że zostało mu to jasne zalecone w Strażnicy. Co sprowadza się to tego: iż boi się kary Boga, potępienia i odrzucenia przez zbór, no i chce zasłużyć na obiecaną przez Boga nagrodę czyli zbawienie.

2) niewierzący – zachowuje się tak samo porządnie, ale jego motywacją nie jest kara czy nagroda obiecana przez Boga (bo w Boga nie wierzy), tylko czyni tak poprzez decyzję rozumową i kierowanie się empatią; autentycznie chce pomagać ludziom, chce być częścią społeczeństwa i na przykład: rozumowo przyjmuje imperatyw kategoryczny Kanta. 

  Nie ma wątpliwości iż, celem świadków Jehowy jest hodowla człowieka typu nr 1. Taka jednostka jest w pewnym sensie ubezwłasnowolniona – ślepo stosuje się do zaleceń wyczytanych w broszurkach. Jej moralność, to moralność niewolnika, który albo trzyma się kodeksu albo jest karany. A jak wiemy, biblijny Bóg rozlicza nie z twórczości, osiagnięć czy epokowych odkryć naukowych, ale raczej z posłuszeństwa, wiary, potulności, pokory.

Bóg umiłował to, co słabe na świecie, ostatni będą pierwszymi. Bóg obróci mądrość mędrców wniwecz 

Takie zdania możemy przeczytać w moralnym przewodniku zwanym Biblią.  Co sprawia, iż ja wolę by społeczeństwo produkowało jednak rodzaj człowieka pod numerem 2. Taka osoba potrafi dostosować się do różnych sytuacji, nie musi ciągle sprawdzać w podręczniku jak należałoby postąpić. Nie będzie skłonna do popełniania zła w imię religijnej ideologii: tzn. nie rozbije się samolotem o wieżowiec, albo nie odczuje nagłej potrzeby wymordowania wszystkich wierzących inaczej. Ale, co ważniejsze, będzie z całych sił walczyć o stworzenie jak najlepszych warunków do życia „tu i teraz”. Nie pogrąża się w marzeniach o jakimś innym świecie, który da nam Bóg, ale zajmuje się realnym życiem.

Świadek Jehowy z kolei, pochodzi do „tu i teraz” w sposób lekceważący – on z góry wie, że ten świat jest skończony, człowiek nie ma żadnych szans na zaprowadzenie porządku – no przecież to i tak nie może się udać, bo w Biblii jest napisane, że się nie uda. Więc nie ma co się przesadnie angażować w ochronę środowiska, naukę, recycling, aktywne uczestnictwo w polityce, czy tworzenie lub egzekwowanie prawa. To jest i tak tylko tymczasowe. Bóg ten „cały świat” i wszystkich złych ludzi usunie. Świadek Jehowy żyje najczęsciej w takim paranoicznym, wewnętrznym rozdarciu, między naturalną chęcią ułożenia sobie życia tu na ziemi, a nieustającą propagandą Biblijną która zaleca mu gromadzić skarby w niebie. 

Biblijne zalecenia idą dalej, one wręcz propagują niechęć do „tego świata”. Zbawieni przez Boga ludzie mają się cieszyć, że ten świat się kończy – mają radośnie śpiewać gdy Bóg będzie  „eliminował” niewiernych:

Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Oto moi słudzy będą jeść, lecz wy będziecie głodni, oto moi słudzy będą pić, lecz wy będziecie spragnieni, oto moi słudzy będą się weselić, lecz wy będziecie się wstydzić. Oto moi słudzy będą wykrzykiwać z głębi swojego szczęśliwego serca, lecz wy będziecie krzyczeć z głębi serca zbolałego i będziecie jęczeć z rozpaczy (Ks. Izajasza 65, 14-15). 

Wydaje się, że gdy Bóg wreszcie zaprowadzi Armageddon czyli wytnie w pień większą część rodzaju ludzkiego – to ci których wielkodusznie zostawi przy życiu – Świadkowie Jehowy – mają się do rozpuku z zaistniałej sytuacji cieszyć!?? Czy to możliwe? W jaki sposób Ci zbawieni, czyli najbardziej cnotliwi, cechujący się miłością – mogą po prostu zapomnieć o tych potępionych i bezrefleksyjnie radować się własnym szczęściem? Każdy człowiek powinien mieć poczucie mniejszej lub większej solidarności z rodem ludzkim. Nikogo chyba nie może wprowadzać w nastrój wesela eksterminacja egzemplarzy własnego gatunku? Niestety, wygląda na to, że Biblia nie bierze tego pod uwagę. A wydaje się że owa księga reklamowana jako podstawa wszelkiej moralności, i napisana przez doskonałego pod każdym względem Boga, powinna promować zgoła inną postawę moralną? Cieszyć się!? gdy twój sąsiad, znajomy czy listonosz jest usuwany z tego świata, i to tylko dlatego, że dwie chodzące po domach babcie nie zdołały go namówić na studium biblijne?

 Czy podobne dylematy przeżywał Noe, gdy z Arki obserwował zagładę całego rodzaju ludzkiego w ogólnoświatowej powodzi zesłanej przez Boga? Biblia nic o tym nie wspomina. Być może Noe był gruboskórnym lizusem, i zabiegał o względy szefa korporacji zwanej „Świat”, czyli Pana Boga. Pan Jehowa to bardzo groźny szef, i nie patyczkuje się ze swoimi podwładnymi. Z jedynej jego publikacji dowiadujemy się, że jak najbardziej ok jest zabijanie nieprzyjaciół, karanie synów za przewinienie ojców czy stosowanie zbiorowej odpowiedzialności. Owa jawna niesprawiedliwość nie wpływa na sumienie pana Boga, ponieważ On, jak każdy szef – ma zawsze rację. Natomiast Noe, już po ocaleniu z zagłady -zaczął odczuwać psychiczny dyskomfort – poradził sobie z tym sposobem niezwykle popularnym do dzisiaj – upijał się winem do nieprzytomności..  

Zastanów się poważnie drogi bracie i droga siostra czy będziesz w stanie cieszyć się i śpiewać „pieśń Zwycięstwa” w momencie gdy Bóg zaprowadzi Armageddon i wypruje flaki, ludziom z twojego najbliższego otoczenia? Czy będziesz klaskał w ręce gdy Pan Bóg rozpocznie zorganizowany program eksterminacji  ludzkości? We mnie tego typu „Rozwiązanie kwestii ludzkiej”  niespecjalnie wzbudza wesołość. Taki „modus operandi” nie koreluje dobrze z PR-em wszechmądrego i wszechmiłościwego Pana Boga Ojca, a raczej kojarzy się z postępowaniem charakteryzującym najgorsze egzemplarze naszego gatunku.

Mój wniosek? Nie chcę mieć nic wspólnego z taką wersją Boga, która jest gorsza od najgorszych z ludzi. Dlatego zdecydowanie opowiadam się za samodzielnym, rozumowym podejściem do kwestii dobra i zła. Moralność jest zagadnienie zbyt skomplikowanym by zdać się tylko na zbiór regułek, które mają obowiązywać zawsze i wszędzie. 

Ale, ktoś może słusznie zauważyć, iż lepsza moralność niewolnika niż żadna. Na pewno tak. Co nie znaczy, iż należy się poddać i zostawić wszystko tak jak jest, do czego zachęcają świadkowie Jehowy. 

 

Udostępnij

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *