Don’t Worry! Keep smiling!!
Piękne uzębienie to w USA bardzo ważna sprawa, nawet ludzie o niskich dochodach– zaskakują Europejczyków jaskrawą bielą uśmiechu. A to wszystko dlatego ponieważ bardzo istotne w Ameryce jest by sprawiać wrażenie bycia szczęśliwym. I to najlepiej tak szczęśliwym jak rodzinki z reklmujące płatki śniadaniowe. I nieważne że Twoje szczęście będzie w równym stopniu sztuczne jak reklamy. Kto by się tym przejmował. Ważne, że dobrze to wygląda.
A jeśli jest ci źle? To nie daj po sobie poznać. Po prostu się uśmiechaj i sprawiaj wrażenie, że jest dobrze. To klucz do amerykańskiego sposobu życia – sprawiać wrażenia. Ludzie uśmiechają się cały czas – ale ten uśmiech nic nie znaczy. To jest tylko fasada. Robią to z wytrenowania, a nie ze szczerości. I gdy wszyscy wokół Ciebie tak się zachowują, to tworzy się samonapędzająca spirala szczęśliwości. Obserwując Twoich uśmiechających się pobratymców – nie możesz być gorszy. Też się uśmiechasz. Udajesz że jest dobrze. I oni często w to wierzą – nie mogą pozwolić, żebyś wyglądał na szczęśliwszego niż oni. Dlatego pozorują szczęście jeszcze intensywniej. A im bardziej są fałszywi na zewnątrz tym bardziej nieszczęśliwi stają się w środku. A im bardziej są nieszczęśliwi – tym więcej się uśmiechają.
To wszystko prowadzi do totalnego zakłamania i perfidnej powierzchowności. A co jest prawdziwego w tym sztucznym świecie? To, co masz w środku. Emocje są zawsze prawdziwe. Autentyczne są osobiste frustracje i smutki, które leczy się niespotykaną gdzie indziej ilością psychoterapeutów.
Te same zasady na modłę amerykańską próbuje się uskuteczniać w świecie Jehowych Świadków. Jak nie jesteś szczęśliwym Świadkiem – to znaczy że Jehowa ci nie błogosławi. A jak ci nie błogosławi – to znaczy, że jesteś grzesznikiem i jesteś niegodny. Co sprawia, że czujesz się jeszcze bardziej nieszczęśliwy. I na przekór wszystkiemu starasz się sprawiać wrażenie, że jednak nie jest tak źle.
Te wszystkie uśmiechnięte postacie w ilustracjach ze Strażnicy. Ci uśmiechnięci misjonarze ze szkoły Gilead. Te twarze wykrzywione w uśmiechu tak naturalnym jak cycki Pameli Anderson. Obrazki z raju na ziemi – gdzie wybrańcy doznają permanentnej ekstazy. Te uśmiechy są jakby wyjęte z amerykańskich reklam. Co daje okazję byśmy płynnie przeszli do następnego punktu.
Zdjęcie: Grafika złożona z uśmiechów które wszystkie zaczerpnięte są z publikacji Świadków Jehowy
Mc Religion’s
Większość rzeczy które przychodzą do nas z USA – to jest po prostu dobrze opakowany chłam. Mistrzami marketingu są Amerykanie na pewno. A co poza tym? Czy robiące zawrotną furorę w latach dziewięćdziesiątych „restauracje” Mc Donalda – serwują coś naprawdę wartościowego? To jest elegancko opakowana i dobrze doprawiona – mdła, sztuczna papka. Dokładnie taka sama jak hollywoodzkie blockbustery – napuszone w formie ale pozbawione treści. Prawdziwej wartości, prawdziwej treści tam nie ma – to wszystko jest obliczone – tylko na jedno. To ma być łatwo przyswajalne, proste, łechcące odbiorcę, kolorowe i przyjemne. Innymi słowy – to ma się SPRZEDAĆ. Nie bardzo ich interesuje Twoje dobre samopoczucie ani zdrowie. Jak będziesz jadł ten chłam codziennie – to marny Twój los.. ale reklamacji po odejściu od kasy nie przyjmujemy.
Świadkowie Jehowy pięknie się w ten schemat wpisują – wszystkie epitety jakie przychodzą na myśl w odniesieniu do mcdonaldowego jedzenia – równie mocno stosują się do treści produkowanych przez Świadków; łatwo przyswajalne, prostackie, bez krzty indywidualizmu i wyrafinowania. Dla każdego to samo. To jest mentalne ociosanie „wyznawców” do poziomu najniższego. Przy długoterminowym spożyciu powoduje zatrucie duszy. Chyba, że przywykłeś i jesteś już mentalnym „grubasem” któremu jest wszystko jedno i który już dawno zrezygnował z rozwoju intelektualnego.
– To jest proste i dlatego mi się podoba – może tak mówisz? Dlatego Ci się podoba proste – bo jesteś prosty i nie musisz myśleć. Bo Ci się nie chce. Bo nie masz ochoty burzyć pięknego światka made in America”, w którym Ci dobrze. Tak jak najłatwiej zjeść Big Maca, zamiast samemu przygotować wartościowy posiłek – tak samo trudno jest rzetelnie przeanalizować argumenty i wyrobić własną opartą na faktach opinię.
Everything is fucking awesome
W Ameryce dba się o PR. Firmy są zawsze super. Dynamiczni, solidni pełni zapału, jednocześnie współczujący i dobrzy. Wszystko co robisz jest świetne, cool, fantastic, super duper itd. Kaźde osiągnięcie ogłaszamy z wielką pompą. Chwalimy się czym możemy. Zasypujemy odbiorców statystykami, które czarno na białym pokazują nasz sukces i naszą wspaniałość.
Podobna praktyka daje się zauważyć w świecie Świadków Jehowy – każda głupia broszurka jest wspaniała. Ilustracje są świetne. Każda książka wydana przez ŚJ jest przełomowa i niesamowita. Wykłady niedzielne są pasjonujące, a materiał przygotowany przez niewolnika jest niezwykle na czasie. A mówcy? Ach ci mówcy! To są prawdziwi herosi wiary. Szermierze języka! Charyzmatyczni, przystojni, mądrzy i pełni zapału. Prawdziwi amerykańscy motywatorzy! Jak Jason Belford i Robert Kioysaki. Sprzedawcy nadziei, szczęścia, zbawienia – czegokolwiek na co nie przyjmuje się reklamacji, a za co można dostać kasę.
Co prowadzi nas bezpośrednio do następnego punktu programu.
Motivational speech
Ameryka to kraj uwielbiający charyzmatycznych liderów. Chwytają oni tłumy za serca poprzez przemowy, w których mało jest treści i konkretów – a za to mnóstwo emocji. Te przemówienia z natury swojej są powierzchowne, oparte na tanich chwytach, prostej retoryce i silnym oddziaływaniu na uczucia. „Wielka przemowa” to obowiązkowy element każdego szanującego się amerykańskiego filmu. Lider motywuje zgromadzonych wokół niego ludzi do tego by robili tak jak On chce. Owa grupa ludzi wygląda najczęściej jak banda frajerów, którzy nie wiedzą co ze sobą począć. Są to jednostki, bez własnego zdania, użyteczni idioci zbici w jednolitą masę np. żołnierze, sprzedawcy, pracownicy korporacji, członkowie partii, wyborcy albo wyznawcy jakiegoś kultu. Myślenie zwykle nie jest ich mocną stroną, a ich rola sprowadza się do oklaskiwania lidera i wykonywania jego poleceń. Przemowa porusza ich dusze do tego stopnia, iż przestają myśleć o indywidualnych korzyściach i gotowi są umrzeć za kraj, za firmę, za wiarę..
Polecam obejrzenie krótkiego filmiku, który dobrze pokazuje to, o czym mówię:
Marketing is the art of making something seem better than it really is
Ameryka to jest kraj reklam, marketingu i spamu. Non stop gdzie tylko się da – bombardowanie reklamami. Wszystko się sprzedaje, na wszystkim można zarobić. Nachalne banery reklamowe, ekrany i głośniki wtłaczają do Twojego mózgu wizerunki ludzi, którzy po spróbowaniu reklamowanego produktu – doznają coś na kształt mega orgazmu.Też tak chcesz. Też taki bądź. Reklama kreuje potrzeby. Reklama manipuluje.
Reklama jest marzeniem o tym, czego nigdy nie będziesz miał. Reklama tak naprawdę jest przekleństwem współczesności. Kreowanie wizji świata pięknego lecz nierealnego – sprawia, że nie cieszymy się z rzeczy zwykłych i małych z których powinniśmy się cieszyć. Ale my ciągle chcemy więcej. Jesteśmy niezaposkojeni. Każdy myśli, że należy mu się życie wyjątkowe. Tymczasem prawdziwe życie, nie rozgrywa się na ckliwych obrazkach tylko poza ekranem komputera. Nie warto takich wizji traktować poważenie.
Zdjęcie: Powyżej reklamy najbardziej prestiżowych firm. A ponieżej wersja raju w ujęciu Świadków Jehowy
Zdjęcia mówią więcej niż słowa więc zobaczmy jeszcze jedną zbieżność Świadków ze światem komercji i reklamy. Znane w świecie reklamy ujęcia before i after:
Zdjęcie: Powyżej typowe zdjęcie reklamowe. Niżej zdjęcia zaczerpnięte z jednej ze Strażnic.
Zachęta jest jednoznaczna – jak tylko zostaniesz Świadkiem Jehowy – to będzie ci się dobrze w życiu działo. Będziesz się więcej uśmiechał. Twoje życie nabierze sensu. Tylko daj sobie szansę. Jak uwierzysz – to wszystko będzie możliwe.
American Hope czyli Ćpaj Raj
Nadzieja. Jest to emocja, którą można zaszczepić w człowieku w ciągu sekund. Nadzieja jest jak narkotyk, rozlewa się po ciele, powoduje uczucie błogości, spełnienia; Jeszcze wszystko będzie dobrze. Jest szansa. Wreszcie mi się uda. Najlepsi manipulatorzy, sprzedawcy, oszuści – grają na ludzkiej nadziei niczym Jimi Hendrix na gitarze.
Nadzieja na bycie bogatym i szczęśliwym– trzyma amerykańskie masy w napięciu. Wiara w prawdziwość mitu „od pucybuta do milionera” jest kamieniem węgielnym tego społeczeństwa. American Dream – każdemu może się udać. Tobie też.
Propaganda Świadków Jehowy gra na tym bardzo dobrze. Wyznawcy tej religii są wręcz naćpani otuchą i wiarą. Mają oczy utkwione w nagrodę. Utrzymywani są w ciągłym stanie napięcia. Na zebraniach i kongresach otrzymują następną „działkę” nadziei.
– Och jakże wspaniale czuję się po zebraniach – szczebioczą do siebie ciotki.
Czujesz się wspaniale ciociu – bo załadowałaś sobie w nosek, kolejną działkę memetycznego proszku o wysokim stężeniu nadziei. To bardzo szybko „ładuje” się do mózgu zapewniając Ci błogość i spokój. Bo roisz sobie, że będziesz już niedługo młoda i piękna, zobaczysz zmarłą mamusię, twój mąż Cię znowu pokocha, będziesz żyć szczęśliwa i spełniona. Zażyj tylko pigułkę z odrealnionej nadziei, tak jak matka z pamiętnego filmu „Requiem dla Snu” Aronofsky’ego.
Świadko-Jehowa wersja American Dream jest genialna, bo nie dotyczy świata doczesnego. Nie da się tej nadziei zweryfikować i tym samym nie ma problemu dla Organizacji z rozczarowanymi użytkownikami. Jak Ci się nie podoba – to znaczy, że źle służyłeś Jehowie. Jak będziesz mu służył dobrze to On na pewno Cię nagrodzi. Bądź cierpliwy. Nagroda przyjdzie. Wyczekuj jej.
Wspaniale się ućpać czymś takim. Może lepiej nie trzeźwieć. Bo odwyk nie zawsze dobrze się kończy.
Vanity
Próżność to mój ulubiony grzech – mówił grający Szatana Al Pacino w filmie „Devil’s Advocate”. I wiedział co mówi – próżność to kolejna z ludzkich emocji – na której dobrze gra się sprzedawcom:
– Kup to – jesteś tego warta. To jest samochód dla prawdziwych mężczyzn. W tych butach wygrywają mistrzowie. W stanie ciągłej rywalizacji, którą narzuca amerykański kapitalizm – wykazanie wyższości nad drugim – jest podstawowym celem tej gry i jednocześnie najbardziej poszukiwanym towarem.
Sprzedawcy dobrej nowiny wykorzystują i ten element; Uwierz w to! Bóg Cię kocha! Przecież zawsze wiedziałeś, że jest w Tobie coś wyjątkowego, prawda?
My tu mamy dla Ciebie religię, która jest doskonałym uzasadnieniem Twojej wyjątkowości. Nie jesteś taki jak ten zły świat, nie podążasz za tłumem. Bóg Jehowa Cię kocha. Jesteś wybrany. To Ty będziesz się śmiał ostatni.
Największemu przegrańcowi można wmówić, że jest bardzo wartościowy. I to na ironię – właśnie jego beznadziejność i bezradność są największymi zaletami… Bo to właśnie takich wybrał Bóg! Słabych i nic nie wartych. Ostatni będą pierwszymi. Drogi przegrańcu – oferujemy ci zwycięstwo. Uwierz, że tak będzie – bo tak będzie. Daj sobie pomóc. Jesteś tego warty – Bóg myśli o Tobie. You can do it!! Będziesz żył wiecznie!! Wystarczy, że mocno w to uwierzysz.
Ludzie uwierzą w nawet najbardziej nieprawdopodobne kłamstwo – o ile przedstawia ich ono w bardzo dobrym świetle..
American Dream – raj na ziemi.
Zaoferuję Ci malowniczo położony domek, ze wszystkimi wygodami z dala od hałaśliwego miasta. .. Na terenie bardzo zielonym – można powiedzieć, że praktycznie w parku przyrody. Przyjazne zwierzęta podchodzą pod dom. Do tego masz sad pełen owoców i warzyw. Wszelkie problemy są za Ciebie rozwiązywane. Żona jest uśmiechnięta, stale młoda a jej tyłek i piersi na zawsze jędrne. Dzieci zdrowe. Problemów finansowych nie ma. Obowiązków nie ma. Chorób nie ma. Żyjesz wiecznie. Brzmi dobrze?
Witaj w Królestwie Bożym to kraina wiecznej szczęśliwości. Miejsce, gdzie czujesz się spełniony. Gdzie nic Ci nie zagraża. Rodzina, przyjaźń, uśmiech. Raj. American Dream.
Zdjęcie: Obrazek z traktatu rozpowszechnianego przez Świadków Jehowy
Wchodzisz w to? Deal jest następujący; nadzieję na ten domek, raj i resztę będziemy codziennie w Tobie podsycać zebraniami, publikacjami itd. A Ty w zamian będziesz roznosił ulotki o tym innym, pracował za darmo przy budowie naszych obiektów, no i czasem mógłbyś coś wrzucić do skrzynki na Datki.
American Fear
Prawdziwa wspólnota może istnieć tylko w stanie permanentnego zagrożenia. To słuszne założenie leży u podstaw sztuki utrzymania społeczeństwa w ryzach i zapewnienia mu spójności. Ten mechanizm świetnie został pokazany w filmie „Osada”. Mieszkańcy tytułowej osady, żyją w takim strachu i to jest głównym elementem trzymającym ich razem. I nie jest istotne czy przyczyna strachu jest prawdziwa czy wymyślona. Liczy się strach jako emocja. Warto ten film obejrzeć.
Film może być interpretowany również jako metafora społeczeństwa amerykańskiego, które cały czas musi być trzymane w napięciu i przestrachu. Wrogowie są znani – a niebezpieczeństwo realne – czy to jest komunizm, terroryzm czy cokolwiek innego. Owo zagrożenie uprawomocnia rząd do stosowania daleko posuniętych działań, takich jak na przykład masowe podsłuchy i zamykanie ludzi do więzienia bez sądów. Zagrożenie sprawia, iż społeczeństwo jest pokorniejsze i przeświadczone o tym, że tylko rząd może ich uratować.
Ten sam mechanizm z powodzeniem wykorzystują Świadkowie Jehowy. Tylko trzeba powiedzieć, że robią to na skalę niespotykaną w żadnej innej znanej mi religii. Życie Świadka Jehowy to jedno wielkie przerażenie; musi się on bać złego świata, zwyrodniałych ludzi, Szatana i demonów, nadchodzącego Armageddonu. Boi się też surowych braci starszych ze zboru i ostracyzmu jego członków a nawet własnej rodziny. Co więcej, musi się bać własnego Boga, który mimo iż nazywany miłosiernym, to jak się zdenerwuje to potrafi urządzić niezłą masakrę. Aż wreszcie zaszczepieno mu nawet strach przed samym sobą – uświadamiając, że jego własna natura jest zła i musi z nią walczyć.
A kto może pomóc i ukoić ten strach? Oczywiście jest to Organizacja Świadków Jehowy, która trzyma w rękach klucze do Królestwa Bożego i podaje niezawodne recepty na to, jak uniknąć tych wszystkich zagrożeń.
Zdjęcia: Obrazki zaczerpnięte z publikacji Świadków Jehowy, pokazują jak Bóg wywiera pomstę na ludziach w trakcie Aramageddonu.
No to jak będzie? Chyba wolisz malowniczy domek i życie wieczne z obrazków ze wcześniejszych akapitów prawda? Chyba nikt nie chce skończyć tak jak Ci ludzie zmasakrowani przez Boga? No cóż.. Twój wybór.. ale pamiętaj, jeśli nie jesteś Świadkiem Jehowy to skończysz jako gnój na polu. Rozumiesz? To jest bardzo proste: lepiej być Świadkiem Jehowy niż nie być. Więc na co czekasz?
American Kicz
A najgorszy jest ten cholerny amerykański patos. W polityce, w filmie, w reklamie, w sklepach – wszędzie masz wrażenie, jakbyś obcował z największą tajemnicą wszechświata. A to tylko reklama proszku do prania..
Powierzchowność. Ckliwa muzyka. Sztuczne dialogi. Nierealne obrazy. Głupie przemowy. To wszystko razem tworzy niepowtarzalną kiczowatą mieszankę, która może być stworzona tylko przez amerykańskie umysły.
Nie muszę chyba już pisać jak wspaniale wpisują się w ten schemat Świadkowie Jehowy. Wystarczy tylko spojrzeć na te mdłe ilustracje i słodkie teksty serwowane przez strażnicowych „pisarzy” – by nie mieć żadnych wątpliwości skąd ta religia pochodzi.
Na koniec kolejny filmik:
C.D.N.